dom zeroemisyjny albo samowystarczalny
zaloguj
Wczoraj wieczorem okazało się, że mamy na strychu niechcianego lokatora. Między wełną mineralną a gk na poddaszu ewidentnie łaziła mysz - mam nadzieję, że tylko jedna. :/ Dzisiaj kupujemy trutki, łapki i odstraszacz. Powiem tak, nastepny mój dom będzie kopułowym bunkrem wylanym w 100% z betonu, żebym się nie denerwowała drewnianą więźbą, myszami latającymi po gk i warunkami atmosferycznymi z tornadami włącznie.
Długo zastanawialiśmy się czy na pierwsze Święta Bożego Narodzenia w nowym domu dać choinkę sztuczną czy prawdziwą, w końcu zaszaleliśmy i jest prawdziwa i pod sufit. Mega nas to cieszy! Maż zakupił na tę okazję wspaniale chińskie rękodzieło w postaci elektrycznej piły łańcuchowej, w której na pierwszym sęku zerwał się łańcuch i pofrunął w krzaki. W takich okolicznościach przyrody, jak przyzwoici ludzie, dopasowaliśmy choinkę do stojaka z użyciem siekierki :)
Jak to na budowie bywa, wszelkie problemy z niedoróbkami w ociepleniu wychodzą zimą. Nasz dom stoi w odsłoniętych polach i ściana zachodnia w różnych konfiguracjach jest ciągle problematyczna. W sumie to dziwi mnie, że w najróżniejszych artykułach o budowaniu zupełnie pomijana jest kwestia zachodnich jesienno-zimowych wiatrów i wiatru w ogóle.
U nas prawdopodobnie mamy niedokładnie zaizolowane ocieplenie domu przy listwie startowej, zimno przenika od dołu i leci sobie elegancko pod styropianem do góry. Ponieważ najbardziej wieje od strony zachodniej, to ta ściana wychładzana jest najmocniej. Druga sprawa to nieocieplone ściany szczytowe z silikatów na strychu, które zaleca się ocieplać od wewnątrz a my tego nie zrobiliśmy. Więc może być tak, że dodatkowo wychładzana na nieocieplonym strychu ściana szczytowa wychładza ścianę na poddaszu poniżej. Wzięliśmy jeszcze pod uwagę nieszczelność okien i po Nowym Roku przyjdzie ekipa żeby to sprawdzić. Nie mam już więcej pomysłów na to czemu tak się dzieje, a martwiłam się będzie u nas na poddaszu gorąco i duszno jak u teściów o_O
Przeprowadziłam ostatnio badania terenowe i podłogówka grzeje wszędzie na poddaszu bez zarzutu. Za to ściana zachodnia przy 1 C na dworze ma 18 C w pokoju i literalnie od niej, jak to się kiedyś mówiło, ciągnie. Niestety przy tej ścianie stoi łóżko. Na podłodze, przy zadanej temperaturze 22 C w całym domu, na panelach jest wszędzie 21,7 C , na poziomie szafki nocnej jest 20 C, a w mroźne dni czasem nawet 19. W pomieszczeniach od strony północno-wschodniej jest ciepło a tutaj dwie kriokomory :D Podobno zdrowo jest spać w zimnym pomieszczeniu, ale mnie to jakoś nie służy.
Koleżanka poradziła żeby kupić panele korkowe i ocieplić tym ściany w sypialniach. I chyba na razie to jedyne rozsądne wyjście z sytuacji. Swoją drogą nie sądziłam, że korek jest tak fajnym materiałem. Korek ekspandowany jest najbardziej naturalnym materiałem izolacyjnym jaki może być - składa się z kory dębu korkowego i żywicy, i już. W sumie do sypialni w stylu skandynawskim korek na jednej ścianie będzie wyglądał akurat, w drugim pokoju trzeba będzie to jakoś pomalować. Płyty korkowe woskowane do pomalowania się nie nadają, ale są też do kupienia płyty korkowe pomalowane na gotowo, ale i takie co woskowane nie są, kwestia wybrania tych właściwych. Napisałam do firmy jaką grubość zalecają, zobaczymy co powiedzą. Koszt ocieplenia korkiem 2 ścian jeśli chodzi o sam materiał to jakieś 1000-1200 zł.
Niezależnie jednak od tych rożnych rzeczy do poprawy, w życiu nie wrócę do żadnego bloku :D Kiedy czasem zaglądamy do starego mieszkania żeby przewieźć jeszcze jakieś rzeczy to nie mogę uwierzyć, że tam mieszkaliśmy.
Mieszkamy w naszym domu już kilka miesięcy i stwierdziłam, że może warto napisać o jednej istotnej sprawie, która moim zdaniem może doskwierać mieszkańcom małego domku.
...............................................
Kiedy buduje się dom człowiek myśli o widokach z tarasu, narożniku w salonie, kominku czy miejscu na stół w jadalni. Tak przynajmniej było w naszym przypadku. Kwestia przechowywania rzeczy nie jest flagowym tematem prezentacji projektów i generalnie jest to coś co pojawia się gdzieś tam mimochodem w rozmowach o budowie. Nie spotkałam się z nagłówkiem "Projekt domu, w którym postawisz dużo szaf". A prawda jest taka, że projektując dom czy wybierając projekt należy zaraz na samym początku zadać sobie pytanie gdzie schowamy wszystkie pierdolety, które człowiek ze sobą wlecze. A jest tego mnóstwo od kuchennych naczyń, sprzętów, zapasów, przez ubrania, koce, pościele i ręczniki, aż po wkrętarki, wiertarki, szlifierki, nie mówiąc o proszkach, płynach do prania, mycia etc. To jest właściwie kwestia, która jest istotna w projektowaniu niewielkiego domu - jak zachować przestronność pomieszczeń a jednocześnie schować w szafach wszystko to co ze sobą mamy.
Prosty przykład - większość gotowych projektów domów, również tych małych, zakłada dostęp do wody z wodociągu. Patrząc na mazowieckie, w którym mieszkamy jest to założenie z gruntu błędne. Niemal 90% działek, które oglądaliśmy były pozbawione wodociągu i kanalizacji, a po wybudowaniu domu usłyszeliśmy od spółki gminnej, że nie mają pieniędzy i nikogo z dalszej linii zabudowy nie podłączają. W konsekwencji w naprawdę niewielkiej kotłowni poza piecem gazowym i zasobnikiem musieliśmy zmieścić jeszcze kolumny do oczyszczania wody i zapas worków z solą do jej zmiękczania.
Kolejna sprawa - kominek, którego jestem absolutną fanką, wymaga zgromadzenia drewna, podpałki, pojemnika na popiół, łopatki do czyszczenia i osprzętu do mycia szyby. Drewna, nie wnoszę generalnie do domu, bo nie przepadam za robalami, które czasem z niego wyłażą, trzymamy je w garażu podobnie jak brykiet, ale miło i wygodnie byłoby np szczapki na rozpałkę i podręczny zapas brykietu mieć pod ręką. Gdzie to trzymać? - no w kotłowni. Tym sposobem ze skromnego pomieszczenia robi się wielki magazyn. U nas dodatkowo kotłownia musiała ustąpić miejsca drugiej, pełniej łazience "pod schodami".
Nasz dom nie ma w projekcie garażu w bryle budynku, ani pomieszczenia nad nim. Po różnych domowych dyskusjach doszliśmy do wniosku, że to rozwiązywałoby większość problemów związanych np. ze znalezieniem miejsca na wszystkie inne rzeczy, które nie trafiły do obecnych szaf i na razie stoją w nieużywanym pokoju gościnnym. Tam znalazłyby się przestrzeń na wszystkie urządzenia techniczne, których używa się w domu, a może nawet wylądowałyby tam moje książki, które wciąż są jeszcze w mieszkaniu i niekoniecznie wiem co z nimi zrobić. Wtedy jednak dom przestałby być małym domkiem.
Ktoś może pomyśleć, że marudzę, ale to nie tak. Chciałam tylko pokazać na co warto zwrócić uwagę wybierając projekt niewielkiego domu i, że z czasem może nad dopaść myśl o rozbudowie. Co zresztą jest chyba pomysłem dość powszechnym, patrząc na domy, która mamy w okolicy :) Projekt małego domu od razu trzeba obejrzeć pod kątem organizacji przechowywania. Mały dom wymaga bardziej skomplikowanej logistyki w kwestii znajdowania miejsca na wszystko co ze sobą mamy, a o tym po prostu raczej się nie mówi i nie pisze.
My znaleźliśmy na to rozwiązanie prl-owskie czyli szafki pawlaczowe pod sufitem. Okazało się, że miejsca w domu jest na to mnóstwo. i białe szafki giną z oczu ;) Minus - żeby coś stamtąd wyjąć trzeba się wdrapać na krzesło. Ale ponieważ do starości nam jeszcze daleko - to się nie przejmujemy :)