Od jakiegoś czasu przemieszkujemy w naszym domku, złożyliśmy papiery o zakończeniu budowy i czekamy na tzw. brak sprzeciwu.
Nasz dom jest wybudowany na bazie projektu "Dom na rozstaju" Muratora, do 70m2 powierzchni zabudowy.
Jakie są moje refleksje po 4 latach budowy?
Wielkość domu - człowiek żeby funkcjonować nie musi mieć salonu 40m2, oczywiście fajnie jest mieć dużą przestrzeń, ale nie zawsze duży dom mieści się w wielkości portfela inwestora. Wybraliśmy projekt na nasze możliwości i generalnie uważam, że wyszło naprawdę dobrze. Nasz salon ma ok 19 m2 i nie dostrzegam żadnych niedogodności z tego powodu. Może trudniej jest zrobić dużą imprezę, zaszaleć z wielkością narożnika. Tu wiele rzeczy musi być w granicach rozsądku, może nie mini ale też nie maxi. Ale i tak jest super.
Parterowy czy z poddaszem - jak wszystko to rzecz gustu, z domu z poddaszem użytkowym w naszej okolicy są absolutnie kosmiczne widoki, wszędzie pola, inne domy daleko, dla mieszczucha ta przestrzeń ma swój urok. Ale zabudowa poddasza to jest zawracanie d...., jeśli nie zrobiło się betonowych skosów, a niestety nie zrobiliśmy czego żałuję, to przy każdej większej wichurze zastanawiam się czy nasza więźba jest dość dobra i wytrzyma. Z czasem pewnie przestanę o tym myśleć, ale na razie mnie to zajmuje. Dlatego dzisiaj pewnie zdecydowałabym się na dom parterowy ze strychem na rupiecie i stałymi schodami, bo takie rozkładane są po prostu niewygodne. Plus poddasza? Zawsze można zostawić otwarte okno, bez stresu, że ktoś pod naszą nieobecność sobie wejdzie, skosy kojarzą się też nieco wakacyjnie, no i stały trening za darmo z chodzeniem góra dół. Może parterówka jest mimo wszystko wygodniejsza, jednak koszty parterówki o tej samej powierzchni to byłoby jakieś 50 000 więcej.
Okna dachowe - zrezygnowaliśmy bo zimą zasypane śniegiem, jesienią cale w deszczu, latem robi się z nich żarówka od której nie można uciec, a do tego drogie. Na gwiazdy mogą sobie patrzeć z tarasu albo balkonu. Ale rozumiem tych, którzy chcą mieć doświetlone pomieszczenia i jeśli komuś pasuje to czemu nie?
Kuchnia - mamy kuchnię zamkniętą z wejściem do salonu 120 cm - mają być drzwi dwuskrzydłowe. Wielkość ok 9m2, z Leroy Merlin zmieścił się nawet mini stolik. uważam, że meble są funkcjonalne i przyzwoite jakościowo, chcieliśmy drewniany blat, ale w końcu mamy laminowany - deska karaibska i to mi w zupełności wystarcza. Piekarnik w słupku - super sprawa! Mamy też pojedyncze cargo o szerokości 15 cm, polecam mega wygodne. Zlewozmywak jednokomorowy, wielki jak wanna, sprawdza się idealnie i żadnego dwukomorowego już bym nie chciała. Zlewozmywak jest przy oknie i nic się nie chlapie. Kuchenka dzielona elektryczno - gazowa.
Kominek - nie wiem dlaczego niektórym wydaje się, że strasznie brudzi. Mając płytki drewnopodobne na parterze, nie dostrzegam żadnej większej uciążliwości od zwykłego sprzątania. Dom na wsi ma być domem na wsi. Latają tu muchy, po blacie w kuchni potrafią przejść szczypawki a w salonie może szaleć wielki pająk. Dla mnie, mieszczucha to horror ale przyzwyczajam się. Nasze koty mają rozrywkę, a ja sobie tłumaczę, że jak chciałam kontaktu z prawdziwą przyrodą to właśnie ją mam. W zestawie do malowniczych zachodów Słońca zawsze będzie jakiś robak. Więc ten kominek to moje ukochane urządzenie w domu i za nic bym go nie oddała. Mamy poprowadzone proste dgp na poddasze i pewnej zimnej czerwcowej nocy nawet się nim dogrzewaliśmy. Model pionowy Unico Dragon 8 XXL z podwójną szybą i obudową z płyt krzemianowo-wapniowych.
Ogrzewanie podłogowe - cóż, byłam jego zaciekłym wrogiem i chciałam kaloryfery jak w mieszkaniu. Prześladowała mnie wizja dziury w rurce. Mąż przekonywał, że podłogówka po całości ma sens, więc tak zrobiliśmy. I dzisiaj kaloryfera już bym nie chciała. Mamy po jednym w łazience na poddaszu i parterze chyba z sentymentu do kaloryferów, z uchwytem na powieszenie ręcznika, ale nie wiem czy to w ogóle będzie przydatne. Niemniej ogromną wadą podłogówki jest to, że wszelkie ścianki, nietypowe zabudowy szaf i szyny do drzwi przesuwnych montowanych do podłogi trzeba zaplanować wcześniej. Jeśli coś człowiek ominie, zmieni koncepcję, będzie problem i konieczność kombinowania. Z tej przyczyny do naszej kuchni będą drzwi tradycyjne, okazało się, że przesuwne bez dolnej prowadnicy strasznie się chybocą, a dolnej prowadnicy nie zamontujemy bo jest gęsto podłogówka.
Piec gazowy - jednofunkcyjny Buderus z dokupionym zasobnikiem 120 l, pompę ciepła rozważaliśmy, ale ostatecznie koszty i czas oczekiwania nas zniechęciły, za przyłącze gazu zapłaciliśmy naprawdę grosze, wynikało to z jakimś uwarunkowań systemowych w okolicy, więc decyzja nie była trudna. Mamy cyrkulację, ale jej nie używamy, łazienki są na tyle blisko, że na ciepłą wodę nie trzeba czekać długo. Jak dotąd była tylko jedna awaria, jakieś zapowietrzenie systemu z rozruchu podłogówki, teraz wszystko jest ok. Ale mamy do niego podłączony zasilacz awaryjny ups, bo przynajmniej ze 3-4 razy w miesiącu są problemy z prądem.
Segregacja śmieci - nie umiem się przystosować. To jedna z tych rzeczy, która na wielkim osiedlu była równo olewana przez wszystkich. Na apele spółdzielni mieszkańcy pozostawali głusi i my też nie zawracaliśmy sobie głowy żadną segregacją. Może to barbarzyństwo, ale skoro bogaty lata prywatnym samolotem to ja mogę mieć gdzieś segregację. Ale w domu już tak się nie da. Niestety - gmina odbiera śmieci raz na 2 tygodnie. Słabe to, zwłaszcza latem. Na odpady "bio" znalazłam sposób. Plastikowe wiaderko i spacer do kompostownika, który jest na końcu działki. Reszty muszę się nauczyć. Co zrobić.
Kurz - to jest prawdziwy król domu. Jest na wszystkim. Co człowiek przetrze stół, posprząta w domu, za dwa dni już znowu leży szara warstwa. Rozważamy nawet kupienie oczyszczacza powietrza żeby skuteczniej z nim zawalczyć, teraz latamy ze ścierkami :D
Styl wnętrz - od początku nie chcieliśmy żeby było zbyt nowocześnie, Podobało nam się coś między stylem retro a dworkiem a że w pomysłach nie byliśmy konsekwentni, nie do końca może wszystko do siebie pasuje, Ale to miał być taki dom niedoskonały, pomiędzy skandynawskim skrzatem a starym obrazkiem.
Tyle na razie wniosków przyszło mi do głowy, postaram się wrzucić zdjęcie kuchni i łazienki na parterze. Nasz salon to na razie składowisko wszystkiego, więc nie ma co fotografować.
Budowa naszego domu to nie była bułka z masłem. To było 4 lata zasuwu. Byliśmy zdani tylko na siebie i czasami bywało ciężko. Niestety, polska budowlanka z niewielkimi wyjątkami to zbiorowisko chłopków roztropków, którzy 70% zrobią dobrze a 30% zawsze spartolą. Ale uważam, że i tak mieliśmy Szczęście, Czasem wspierała nas jakaś intuicja, czasem robiliśmy sami żeby było wiadomo, że jest dobrze. Tak czy inaczej, nie żałuję. Uważam, że mieszkanie we własnym domu daje człowiekowi Wolność. Wolność od wiecznego wysłuchiwania cudzych hałasów, imprez, awantur. Nawet w niewielkim domu jest przestrzeń. Wszystko ma swoje miejsce. Można też malować sobie na tarasie drewniany pieniek, piłować deski i wiercić w ścianach po 22iej. Jestem absolutnym mieszczuchem w tym sensie, że żyłam zawsze w wielkim mieście, ale dzisiaj nie jest mi ono potrzebne. Wolę widok kukurydzy i ziemniaków. Kombajny i traktory mi nie przeszkadzają. Szanuję tych, którzy produkują żywność bez której cywilizacja by nie istniała, chociaż fruwające wieczorami w powietrzu nawozy zmuszają mnie czasem do zamknięcia okien. Ale to nie zmienia nic w tym, że wreszcie jesteśmy u siebie i to nas uszczęśliwia :)))
PODZIĘKOWANIE
Uzupełniam ten post o podziękowanie, bo naprawdę znajdowałam tu często sensowną poradę. To forum przez ostatnie 4 lata było miejscem, gdzie mogłam porozmawiać z ludźmi, którzy rozumieją czym jest budowa domu .Dziękuję i z całego serca życzę pozytywnego zakończenia budów i wspaniałego Życia, po prostu!





